raura

raura
auslly / raura

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 16

*Laura
Kiedy dotarłam do studia była dopiero 6:30 więc zakładając, że nikogo jeszcze nie ma poczłapałam do mojej garderoby ale zostawiłam otwarte drzwi, żeby słyszeć jak wejdzie Ross. Wczoraj wieczorem wszystko dokładnie przemyślałam. Muszę pogadać z nim jak najszybciej, a nie czekać do wieczora. Włączyłam sobie cicho muzykę I przebrałam się w strój Ally. Po pół godzinie przyszła moja charakteryzatorka ale drzwi do garderoby blondyna wciąż były zamknięte. Zaczęłam już myśleć, że w ogóle nie zamierza pojawić się dzisiaj w studiu ale przecież poinformowaliby nas o tym więc ta opcja odpadała. Równo o 7:30 reżyser wezwał nas na plan, a mnie zamurowało kiedy Ross jak gdyby nigdy nic wyszedł ze swojej garderoby. Po prostu nie chce mi się wierzyć, że przyszedł przed 6:30 byle mnie nie spotkać. Rzucił krótkie “cześć” w moją stronę i szybkim krokiem udał się na plan. Był zbyt szybki żeby go dogonić więc postanowiłam przełożyć plan na najbliższą przerwę. Jak na złość reżyser postanowił zabrać nam pierwszą przerwę, żeby dokończyć odcinek jeszcze tego dnia. Dziś piątek, weekend mamy wolny a od poniedziałku ruszamy z ostatnim odcinkiem, który powinniśmy skończyć do soboty, a potem przerwa aż do marca. Czas dłużył mi się niemiłosiernie przez co nie mogłam się skupić i każde ujęcie musieliśmy powtarzać po kilka razy. W końcu po 5 godzinach reżyser uznał, że przyda nam się przerwa na lunch. Ross jak tylko to usłyszał wystrzelił z planu w stronę swojej garderoby ale ja nie miałam zamiaru się poddać. Nie tym razem.
*Narrator
-Ross! Ross, zaczekaj! – krzyknęła brunetka biegnąc za blondynem. Kiedy ten nie zatrzymał się tylko wszedł do swojej garderoby Laura wbiegła za nim.
-Możesz mi wreszcie powiedzieć dlaczego mnie unikasz?! Co się z tobą dzieje? Udajesz, że mnie nie znasz mnie a ja już dłużej tego nie zniosę! Starałam się to ignorować, wmawiałam sobie, że wszystko jest okej ale mam już dość! Możesz mi do jasnej cholery powiedzieć dlaczego mnie unikasz?! – Laura krzyczała na blondyna kiedy ten stał nieruchomo wpatrując się w nią z szeroko otwartymi oczami.
-Bo cie kocham! –odwrzasną kiedy dziewczyna w końcu umilkła. - Tak dobrze słyszałaś! Unikam cie bo wszyscy dookoła wmawiają mi, że nie możemy być razem! A ja mam dość! Za każdym razem kiedy patrzysz na mnie tymi swoimi wielkimi czekoladowymi oczami mam ochotę cię pocałować, porwać, sprawić żebyś była tylko moja! Rozumiesz? Dlatego za każdym razem kiedy wchodzisz do pokoju, ja z niego wychodzę! Za każdym razem kiedy widzę cię z tym idiotą mam ochotę mu przywalić! Za każdym…… - monolog przerwała blondynowi Laura, która w ciągu sekundy znalazła się przy nim i wpiła się w jego usta. W pierwszej chwili zdezorientowany Ross już po chwili oddał pocałunek jednocześnie przyciągając brunetkę bliżej a tym samym pogłębiając pocałunek.
-Ja…. Ja nic nie rozumiem….. – wydusił blondyn kiedy oderwali się od siebie żeby zaczerpnąć tchu.
-Wiesz czemu byłam z tym chłopakiem? – odezwała się Laura już spokojniej - Bo myślałam, że zapomnę o tobie. Myślałam, że to będzie łatwe przyjaźnić się z tobą I tylko przyjaźnić bo mam chłopaka ale nie. Za każdym razem kiedy patrzył na mnie ja widziałam ciebie. Kiedy zasypiałam nie myślałam o ostatniej randce tylko zastanawiałam się jak by było gdybyś to był ty.
-Dlaczego nic nie powiedziałaś?
-A dlaczego ty nic nie mówiłeś?
-Bo… Bo….. no przecież wiesz! Nie możemy by razem. Mamy kontrakt z Disney’em, ja mam zespół, a ty szkołę. Wszystko jest przeciwko! Zresztą gdybyś zaczekała do wieczora sam bym Ci powiedział co czuje ale oczywiście musiałaś być pierwsza! Ale jak tak teraz myślę to nie wiem zupełnie co robić! – mówiąc to chłopak załamał ręce zrezygnowany ale brunetka ponownie złożyła na jego ustach pocałunek, tym razem bardzo delikatny.
- A kto powiedział, że producenci czy twój zespół musi wiedzieć?
- Co masz na myśli?
- Nie musimy tak zaraz wszystkim mówić, że jesteśmy razem.
- Ale ty przecież jesteś z Patrickiem?
- Już nie. Zerwaliśmy wczoraj.
- Czemu?

Retrospekcja
*Laura
Jestem umówiona na kolejną randkę z Patrickiem ale zupełnie nie wiem co mam zrobić. Dotarło do mnie że nie podoba mi się Patrick tylko Ross, ale nie mogę zranić bruneta. Jesteśmy przyjaciółmi od dziecka I za nic bym tego nie oddała ale nie mogę tego dłużej ciągnąć. Nie mogę okłamywać Patricka. Kiedy tak rozmyślałam przygotowując się do randki rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć a moim oczom ukazał się brunet.
- Cześć piękna. – odezwał się ze swoim pięknym uśmiechem a ja od razu straciłam pewność siebie. Za chwilę uśmiech zejdzie z jego twarzy I to przeze mnie.
- Hej. – odpowiedziałam niemrawo.
- Gotowa? Możemy iść?
- Tak, jasne. Może przejdziemy się na spacer? – chłopak skinął głową.
- Laura, co się dzieje? – spytał kiedy szliśmy w stronę plaży.
- Wiesz, ja czegoś Ci nie powiedziałam. – zaczęłam niepewnie. – Pamiętasz jak tydzień temu poszłam z Van na kolację do Lynchów? – skinął głową – graliśmy wtedy w butelkę i… I Ross musiał mnie pocałować. Na początku wmawiałam sobie, że nic nie poczułam ale to jest bez sensu. Patrick ja nie chcę cię oszukiwać więc muszę to powiedzieć. Podoba mi się Ross. – po tych słowach brunet długo wpatrywał się we mnie po czym spokojnie odpowiedział.
- Od początku wiedziałem, że pasujecie do siebie. Miałem nadzieję, że może my też do siebie pasujemy ale się pomyliłem. Tylko proszę nie zapominaj o starych przyjaciołach w ferworze randek I serialu, dobrze?
- Nigdy o was nie zapomnę. – wtuliłam się w chłopaka. Nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony ale bardzo mnie to ucieszyło. Również wbrew moim obawom nasza randka zamieniona na kumpelski wypad udała się świetnie, a my znów bawiliśmy się jak starzy przyjaciele.
koniec retrospekcji

- Nie mogłam go oszukiwać. Więc wczoraj wyznałam mu prawdę. A ty I Morgan?
- Zerwałem z nią kilka dni temu zanim wyjechała kręcić jakiś teledysk. Nie powiedziałem jej dlaczego ale była mocno wkurzona, więc ją też lepiej utrzymajmy w nieświadomości. – na te słowa dziewczyna zaśmiała się lekko.
- Na razie wszystkich utrzymajmy w nieświadomości.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak spytać: Lauro Marie Marano czy zechcesz zostać moją sekretną dziewczyną? – Laurze nie pozostało nic innego jak wspiąć się na palce, oprzeć ręce na torsie Rossa I wpić się w usta swojego chłopaka
- wezmę to za tak. – zaśmiał się kiedy po raz kolejny tego dnia zabrakło im tlenu.
- Oczywiście, że tak. A wracając do tego co mówiłeś o wieczorze zawsze możesz to zrealizować tylko w tajemnicy. – mówiąc to wtuliła się w tors chłopaka.
- To co teraz? Idziemy na lunch?
- Tak, tylko co im mówimy? Pogodzeni przyjaciele czy wciąż się kłócimy?
- Przyjaciele. Nie jestem aż tak dobrym aktorem, żeby wściekać się na ciebie.
- teraz chodź tu bo masz na ustach szminkę. – zaśmiała się I starła resztki szminki z ust chłopaka. – Idziemy przyjacielu na lunch.
- Lepiej ze mną nie zadzieraj. – powiedział blondyn udając urażonego.
- Bo co mi zrobisz przyjacielu? – dziewczyna postanowiła podrażnić chłopaka ale przezornie odsunęła się, a już sekundę później uciekała po całej garderobie goniona przez blondyna. Niestety chłopak okazał się szybszy, złapał dziewczynę w pasie i zaczął ją łaskotać.
- Już! Przestań! Proszę! – krzyczała na całe gardło ale chłopak nie zamierzał odpuścić.
- Najpierw przeproś.
- Dobra, dobra! Przepraszam!
- Teraz lepiej. – mówiąc to pomógł dziewczynie wstać z podłogi i cmoknął ją w policzek po czym wiał za rękę I poprowadził na stołówkę. Kiedy przeszli przez drzwi kuchni Laura wysunęła dłoń z uścisku blondyna na co Ross spojrzał na nią zdziwiony.
- Tajemnica pamiętasz? – blondyn smutno kiwną głową ale kiedy dziewczyna pogłaskała go po ramieniu na pocieszenie od razu poczuł się lepiej.
- O patrzcie kto przyszedł! – krzyknęła Raini na widok przyjaciół. – Już się nie gryziecie?
- Emm, nie, pogadaliśmy i jest w porządku. – odpowiedziała pewnie Laura.
- Nareszcie! – odetchnął Calum I zwrócił się w stronę Rossa. – Stary, możemy pogadać?
- Jasne, tylko daj mi zjeść. – uśmiechnął się blondyn i razem z Laurą udali się do stanowiska z jedzeniem.
- Lau, jak tam Ci się układa z Patrickiem? – zagadnęła czarnowłosa, kiedy wszyscy siedzieli już przy stole.
- Dobrze. – zaczęła brunetka ale nie wiedziała co jeszcze powiedzieć.
- Wow. A to rozbudowana odpowiedź. – zaśmiała się Raini. Laura w panice spojrzała na blondyna, który siedział obok niej.
- A co ma ci powiedzieć jak wszystko jest w porządku? – wtrącił się Ross ratując swoja dziewczynę i  chwycił ją za dłoń pod stołem tym samym dodając jej odwagi. Na szczęście dla nowej pary szybko znaleźli nowy temat I do tego już nie wrócili. Kiedy skończyli lunch zostało jeszcze trochę czasu do końca przerwy więc dziewczyny udały się do garderoby Laury a chłopaki rozsiedli się w pokoju Rossa.
- To jak się pogodziliście? – spytała Raini kiedy dziewczyny już zamknęły drzwi.
- Po prostu doszliśmy do wniosku, że bez sensu się do siebie nie odzywać skoro razem pracujemy.
- A co zrobisz ze swoim zauroczeniem?
- Nic, dobrze jest tak jak jest. – odpowiedziała Laura, a Raini nie miała nawet pojęcia jak bardzo ich pojęcie na temat związków Laury w chwili obecnej się różni.
- A wiesz o tym, że Ross zerwał z Morgan?
- Skąd o tym wiesz? – zdziwiła się brunetka
- Calum mi powiedział.
- Wszystko jasne. Słuchaj mam propozycję co powiesz na zakupy jutro? – Laura zmieniła temat i już do końca przerwy dziewczyny nie wróciły do poprzedniego.
Podobnie wyglądała sytuacja u chłopaków
- Ross, co ty robisz? Zerwałeś z Morgan żeby być z Lau a teraz się przyjaźnicie?
- Tak, przecież wiesz, że nie wolno nam być razem.
- Zupełnie cię nie rozumiem. Gdybym mógł mieć taką dziewczynę nic by mnie nie powstrzymało…
- Dobra, możemy o tym nie gadać?
- Jasne. To co robimy jutro męski wypad?
- Pewnie. – odpowiedział Ross rozluźniony po zmianie tematu. Do końca dnia skończyli kręcenie odcinka co poszło całkiem sprawnie jako, że Ross I Lura po raz pierwszy od ponad tygodnia fantastycznie współpracowali.

Wieczorem Laura szykowała się w domu na wieczorną imprezę halloweenową. Postanowiła pójść jako zombie więc wybieliła twarz, obrysowała oczy ciemnymi cieniami a na policzku zrobiła sztuczną ranę, która miała sprawiać wrażenie jakby skóra jej odchodziła. Wszystko wykończyła sztuczną krwią czarną I czerwoną. Do tego założyła podarte jeansy I biały poszarpany top bez rękawów również pochlapane sztuczną krwią. Podczas przygotowań zastanawiała się nad niespodzianką o której mówił Ross. Kiedy przytulali się na pożegnanie na planie blondyn wyszeptał jej do ucha, że nie może się doczekać wieczoru czym sprawił, że brunetkę przeszły przyjemne ciarki. Kiedy skończyła przygotowania postanowiła jeszcze zajrzeć do Van bo razem zamierzały  pojechać na imprezę. Zastała siostrę gotową, siedzącą przy toaletce z telefonem w ręku. Była przebrana za prześliczną wampirzycę. Miała na sobie długą czarną suknię i aksamitkę przewiązaną na szyi. Włosy upięła w kok, a mocny makijaż dopełniła czerwonymi soczewkami I sztuczną szczęką z idealnie białymi kłami.
- Wiesz, że wszyscy Lynchowie będą na imprezie? – Van była przeszczęśliwa co nie łączyło się z jej mrocznym przebraniem.
- Czyli znowu będę musiała oglądać jak miziasz się z Rikerem tak? – mówiąc to brunetka wzdrygnęła się.
- Ha ha ha, ale się uśmiałam. Zamiast tak gadać mogłabyś się wreszcie pogodzić z Rossem.
- Jak chcesz wiedzieć to się dzisiaj pogodziliśmy.
- Czyli jesteście razem? – uradowania Vanessa aż wstała z krzesła
- Nie Van, jesteśmy tylko przyjaciółmi. – Młodsza Marano ostudziła zapał siostry.
- Mówiąc szczerze nie myślałam, żebyście się jeszcze dali radę przyjaźnić. W takim razie czemu zerwałaś wczoraj z Patrickiem?
- Skąd o tym wiesz?
- Słyszałam wczoraj jak się żegnaliście. Powiedział coś w stylu, że szkoda, że nie jesteście już razem ale przynajmniej się przyjaźnicie.
- Tak, po prostu nie wyszło… Nie ważne. Zbieramy się?
- Tak, chodź limuzyna już czeka.

Obie siostry udały się do samochodu i odjechały do klubu w którym odbywała się impreza.

********************
Hej, kochani :) Wybaczcie, że znów tak długo czekaliście na rozdział ale niestety ostatnio ciągle coś się dzieje a żeby napisać rozdział potrzeba dużo czasu i spokoju ;) Tak więc nie przedłużając miłego czytania i do napisania!
PS Komentujcie! 

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 15


Od pamiętnego dnia na planie minął już tydzień a w życiu Rossa I Laury wiele się nie zmieniło. Cały czas unikali się na korytarzach, kiedy tylko mogli nie przebywali w jednym pomieszczeniu. Brunetka na początku chciała pogadać z blondynem ale on za każdym razem czymś się wymigiwał więc w końcu odpuściła. Stało się to czego oboje najbardziej się obawiali, zniknęła ich przyjaźń. Zachowywali się jak para obcych sobie osób, poza momentami na planie kiedy grali fantastycznych przyjaciół próżno było szukać jakichkolwiek oznak porozumienia. Zupełnie co innego działo się w głowach nastolatków, tam nie było spokoju tylko niekończące się potoki myśli, gdybania I czarnych scenariuszy.

*ROSS
Ostatni tydzień był dla mnie istnym koszmarem. Co noc śni mi się pocałunek z Laurą. Chociaż próbuje nie mogę o niej zapomnieć. Kiedy widzę ją codziennie rano uciekam, uciekam bo wiem, że jeśli będę z nią w jednym pomieszczeniu dłużej niż minutę zrobię coś głupiego… Nienawidzę siebie za te ucieczki ale nie mogę stanąć z nią twarzą w twarz. Tak strasznie za nią tęsknię. Za naszymi głupimi rozmowami, za tym jak śmiała się z beznadziejnych żartów. Na początku byłem wściekły na Rika, że kazał nam się pocałować ale przecież nie mógł wiedzieć, że tak to się rozwinie.  Wczoraj nawet widziałem ją jak płakała w swojej garderobie, miała uchylone drzwi a ja przechodziłem obok. Niczego nie pragnąłem bardziej niż wejść do środka ale spanikowałem, nie wiedziałem czemu płakała ale na tyle długo stałem pod drzwiami żeby usłyszeć urywek jej rozmowy z Raini, która była z nią w środku. To ja powinienem tam być, tak jak zawsze być tam dla niej kiedy mnie potrzebowała. Rozmawiały o jakimś chłopaku, chciałem zabić idiotę który doprowadził moją małą Lau do łez, aż w końcu zorientowałem się że popełnił bym samobójstwo. One rozmawiały o mnie. To ja jestem kretynem przez którego najdroższa mi dziewczyna płacze, jak wynikał z tego strzępka rozmowy już nie pierwszy raz. Nie mogłem tego dłużej słuchać bo moje serce pękło na tysiące kawałków. Wiem jak to wszystko brzmi I macie racje, wpadłem po uszy, jestem bezgranicznie I bezwarunkowo zakochany w Laurze Marano, ale czy mogę coś z tym zrobić? Odpowiedź jest prosta: nie. Nawet gdybym zdobył się na odwagę I z nią porozmawiał nie mogilbyśmy być razem, jest tyle powodów. Czeka mnie niedługo trasa, Kevin wyraził się jasno albo mamy pracę albo jesteśmy razem, a najgorsze jest to, że ona prawdopodobnie nie czuje tego samego. Tęskni za przyjacielem, a nie za chłopakiem… To wszystko tak mnie wczoraj przybiło, że kiedy wróciłem do domu zamknąłem się w swoim pokoju I zacząłem brzdąkać na gitarze, to mnie zawsze uspokajało, ale nie tym razem. Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem, że moje myśli same układają się w słowa piosenki, które postanowiłem zapisać
Tear drops in your hazel eyes,
I cant believe I made you cry….
Powoli zapełniłem całą kartkę, a piosenkę zatytułowałem “One Last Dance”. Grałem ją w kółko przez kilka godzin aż w końcu zrozumiałem co powinienem zrobić, ale będzie mi potrzebna pomoc Rydel. Siostra zawsze mi pomagała, jest moim doradzcą od najmłodszych lat I wiem, że teraz też mi pomoże. Postanowiłem porozmawiać z nią z samego rana, a póki co położyłem się do łóżka ale nie spałem. Rozmyślałem o planie, już sam pomysł poprawił mi humor, a to wszystko dlatego, że przywrócił mi nadzieję. Musiał się udać.

*Laura
Mam już serdecznie dość tej napiętej atmosfery. Dość mijania się na korytarzach bez słowa I dość ucieczek. Płakałam już tyle razy, że prawdopodobnie się odwodniłam I dziwię się, że w studiu I domu nie ma jeszcze powodzi. Dość tego, jutro wszystko musi się zmienić. Chociaż bym miała go gonić po całym studiu muszę z nim porozmawiać. Jutro z samego rana albo na imprezie wieczorem, to zależy od mojej odwagi.

*Narrator

Nad Los Angeles nastał kolejny poranek. Słońce leniwie wschodziło by obudzić mieszkańców i przygotować  do kolejnego dnia, coraz już chłodniejszego. W końcu to koniec października. Na ulicach powoli pojawiają się dynie I kościotrupy, a w sklepach w ostatnich tygodniach panowało szaleństwo. W końcu nastał długo wyczekiwany przez wszystkich dzień gdy z domów wyjdą żywe trupy, wampiry, wilkołaki I mumie. Wszyscy szykują się by wieczorem przejść metamorfozę i przeżyć niesamowitą noc. To samo słońce obudziło brunetkę I blondyna. Oboje z planem jak przeżyć następny dzień, oboje nie spodziewający się reakcji tego drugiego. Brunetka wyskoczyła z łóżka jak z tostera I w ciągu pół godziny wybiegła z domu, ale to blondyn był pierwszy w studiu. Ona z planem jak najwcześniejszej konfrontacji, on szybkich ucieczek aż do wieczora. Jak przebiegnie zień, który ma szansę zmienić wszystko?

************
Witjcie kochani, 
Nie będę przepraszać, że rozdziały pojawiają się tak rzadko bo doskonale wiecie, że mi przykro ale niestety dopóki nie skończy się rok szkolny nie dam rady tego zmienić a i jak będzie w wakacje tego nie wiem dlatego nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam miłego czytania i mieć nadzieję, że macie duuuuużo cierpliwości :*
Tak więc mam nadzieję, że się wam spodoba i jestem bardzo ciekawa waszych opinii :)
-M

środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 14

Brunetkę obudził głośny dźwięk budzika dobiegający z drugiego końca pokoju. Laura chcąc nie chcąc zwlokła się z łóżka I poczłapała najpierw wyłączyć budzik a potem do łazienki. Kiedy wyjrzała za okno było jeszcze szaro ale dziewczyna nie miała czasu się nad tym zastanawiać bo za godzinę musiała być w studiu. Pomimo, że w dni, które kręciła rano musiała wstać dużo wcześniej niż do szkoły przychodziło jej to znacznie łatwiej. Umyła szybko zęby I posmarowała twarz kremem po czym wyrzuciła na siebie rurki oraz top I pomaszerowała zrobić sobie śniadanie. Kiedy wychodziła z domu zegar właśnie wybijał 6. Brunetka wybiegła z domu I zdążywszy na autobus pojechała do studia. Podczas drogi zaczęła się zastanawiać nad dzisiejszym dniem, nie mogła przestać myśleć o wczorajszym pocałunku z Rossem. Pomimo, że nie chciała się do tego przyznać ona sama też coś poczuła. Spychała uczucia na drugi plan ale nie mogła zaprzeczyć, że blondyn stał się dla niej kimś więcej. Najbardziej bała się spotkania z chłopakiem, wczorajszy wieczór oddalił tylko moment konfrontacji I Laura wiedziała, że za parę minut zagrają najlepszych przyjaciół, którzy są ze sobą bardzo blisko. Jej rozmyślania przerwał szybki I mało przyjemny kontakt z drzwiami. Dziewczyna była tak zamyślona, że nie zauważyła kiedy wysiadła z autobusu ani dotarła do studia. Podnosząc się z ziemi zaczęła masować obolała pośladki I spojrzała w górę na sprawcę incydentu. Stał przed nią nikt inny jak Ross w swojej własnej osobie. Chłopak natychmiast podbiegł do brunetki I pomógł jej wstać.
-Jezu, Laura ni ci nie jest? – zapytał przestraszony wpatrując się w dziewczynę.
- Poza bliskim kontaktem z ziemią nic mi się nie stało. – odparła niepewnie.
- Strasznie Cię przepraszam jestem jakiś zamyślony.
- Nie. To moja wina, nie patrzę jak idę…
- Wiesz muszę lecieć – wydusił z siebie blondyn po chwili milczenia I zniknął za drzwiami budynku. Skołowana Laura również weszła do środka I udała się do swojej garderoby.

W tym samym czasie Ross znalazł się w swojej garderobie I walnął się z impetem na kanapę.
- Ktoś tu ma doła… - usłyszał za sobą głos Cauluma, którego do tej pory nie zauważył. – No dalej powiedz, co cię trapi.
- No dobra, ale jak komuś powiesz to nie żyjesz. Tak?
- Ma się rozumieć! Tajemnica spowiedzi. – zasalutował rudzielec, a blondyn tylko pacnął się w czoło.
- Więc wczoraj u nas była kolacja, no I przyszła Laura z siostrą I wszystko było w porządku ale nagle Rocky wpadł na pomysł zagrania w butelkę.
- Skąd ja wiedziałem że chodzi o Laurę… -zaśmiał się rudzielec
- Co? – zdziwił się blondyn
- Nic nic kontynuuj.
-Okej… W każdym razie jak wypadło na Rikera I ja wymyślałem zadanie. Kazałem mu się trzymać przez resztę wieczoru z dala od Van, a on tak jakby się wkurzył I miałem pecha, że wylosował mnie.
- Uuuuu, robi się ciekawie.
- Ta, z tym, że musiałem pocałować Laurę.
- No to wszystko jasne! Chociaż poczekaj, co było dalej.
- Riker miał liczyć do 10 bo tak sobie wymyślił tylko że my z Lau tak jakby nie słyszeliśmy kiedy skończył liczyć…
- Jak można nie sły…. A wszystko jasne. Tylko czemu masz doła powinieneś być szczęśliwy!
- Po tym jak już wszyscy zrobili swoje uuu I w ogóle Laura powiedziała, że to się nazywa aktorstwo I, że chyba ich coś boli…
- Stary przecież nie mogła tak po prostu powiedzieć, że cię kocha.
- Coś mi się nie wydaje żeby udawała a pozatym ona chodzi z Patrickiem! Mówiłem, że między nimi coś jest.
- Jak to chodzi z Patrickiem?
- Jak byłem na randce z Morgan to ich spotkaliśmy…
- A co z Morgan? – spytał rudzielec coraz mniej rozumiejąc
- Nie wiem Cal ale chyba muszę z nią zerwać. Znaczy nie mogę jej oszukiwać…
- Nieciekawie stary… A co zrobisz z Lau?
-Nie mam pojęcia. Po tym co wczoraj usłyszałem to już nic nie wiem…
“ Wszyscy na plan! Zaczynamy” Rozmowę chłopaków przerwał głos reżysera oznaczający początek zdjęć.
- Cholera!
- Nie martw się stary jakoś to będzie w końcu się przyjaźnicie. – pocieszył przyjaciela Cal I obaj udali się na plan.

Podczas kiedy chłopaki rozmawiali w garderobie u Rossa Raini postanowiła odwiedzić Lau, a ta również streściła przyjaciółce cały weekend.
- Czekaj bo się pogubiłam. – Raini spojrzała na przyjaciółkę. – Jesteś z Patrickiem I on ci się podoba ale wczoraj między tobą I Rossem…
- Raini co ja mam robić? – załamywała ręce Laura. – Wiem, że podobam się Patrickowi ale zupełnie nie wiem co czuje Ross no a poza tym on ma dziewczynę…
- Z tego co mówisz mam wrażenie że wymieniasz wszystkie powody dla których ty I Ross nie powinniście być razem… Lau, ty ewidentnie wolisz Rossa!
- No dobra nawet jeśli tak, to co? On jak mnie dzisiaj zobaczył to od razu uciekł, wczoraj nawet się ze mną nie pożegnał… Co ja mam robić??!
“Wszyscy na plan!”
- Skończymy tą rozmowę później a na razie trzymaj się jakoś na planie. – Raini przytuliła przyjaciółkę I dziewczyny pomaszerowały do głównej sali.
- Kochani na razie Laura I Raini na plan, kręcimy scenę 6. Kiedy dziewczyny grały Ross nie mógł odwrócić uwagi od Laury ale za  każdym razem kiedy ta spoglądała w jego stronę odwracał głowę I zaczynał pisać sms’y tylko po to żeby za chwilę znów wpatrywać się w dziewczynę.  Niestety wszystko co dobre szybko się kończy I nadeszła pora na scenę blondyna I brunetki. Kiedy stanęli na planie oboje z zaciekawieniem przyglądali się przedmiotom. Ross podziwiał stolik Laura zaś była zafascynowana stojącą po drugiej stronie planu parasolką.
- Gracie scenę 8, na razie zrobimy próbę. Więc tak Ross jesteś załamany bo straciłeś głos Laura pocieszasz go, podchodzisz do niego I go przytulasz potem kończycie scenę I schodzicie.
Reżyser dał znak aby zaczynali a oni rozpoczęli swoje kwestie, jednak żadne z nich nie miało odwagi spojrzeć w oczy partnera.
- Stop! – krzyknął reżyser – Możecie mi powiedzieć co jest grane?
- Scena 8. – odpowiedział bez zastanowienia Ross, a mężczyzna tylko załamał ręce.
- Nie pytam co gracie tylko co się dzieje! Stoicie jakieś 10 metrów od siebie odwróceni do siebie plecami! Laura możesz proszę podejść do Rossa. I na miłość boską odwróćcie się do siebie twarzami. -Nastolatkowie z niechęcią ale wykonali polecenie reżysera. – A teraz proszę zachowajcie się jak profesjonaliści I do roboty.
Scena zaczęła się od początku i wszystko szło gładko aż do momentu kiedy brunetka miała podejść do Rossa I go przytulić. Kiedy padło ostatnie zdanie dziewczyna niepewnie spojrzała chłopakowi w oczy i robiąc krok do przodu wtuliła się w blondyna. Kiedy chłopak poczuł jak delikatne ciało Laury wtula się w jego ramiona i natychmiast ją objął. Stali tak może sekundę a dla brunetki świat zniknął zupełnie, czuła połączenie mięty i cudownych męskich perfum, którymi pachniał chłopak. Tak jak poprzedniego wieczoru czuł się bezpieczna i nie miała najmniejszego zamiaru odrywać się od Ross. W głębi duszy miała nadzieję, że i on nie zamierza wypuścić jej ze swoich ramion dlatego zdziwiła się kiedy nagle zniknęły jego silne ramiona a na swoich plecach poczuła chłód. Miała wrażenie jakby chłopak odepchnął ją od siebie. Niechętnie rozluźniła uścisk I otworzyła oczy żeby zobaczyć jak Ross uśmiecha się do niej I kończy swoją kwestię po czym schodzi ze sceny. Niewiele myśląc Laura skończyła swój tekst I również zeszła z planu.
- I mamy to! – usłyszeli za sobą głos. – Widzicie! Daliście radę! Raini, Calum! Wasza kolej……..
Reżyser skupił się na następnej scenie a Laura postanowiła porozmawiać z Rossem. Jego zachowanie na planie dziwiło brunetkę, na początku zachowywał się jak ona i miała szczerą nadzieję, że być może zeszłego wieczoru poczuł to samo ale potem kiedy odepchnął ją poczuła się źle. Chciała wszystko wyjaśnić I dowiedzieć się co czuje Ross ale kiedy odwróciła się w stronę gdzie jeszcze przed chwilą stał blondyn już go tam nie zastała. Jego blond czupryna mignęła jej tylko w drzwiach do jego garderoby które za chwilę zamknęły się z trzaskiem. Nie wiedząc co robić dziewczyna udała się do swojej garderoby, żeby przygotować się do szkoły i do nadchodzącego testu. Co prawda przygotowywała się cały weekend, oprócz momentów kiedy była na planie, z Patrickiem czy u Lynchów, ale bała się koszmarnie więc teraz każdy moment spędzała powtarzając materiał. Jakieś pół godziny później do drzwi zapukała Raini z informacją, że skończyli scenę I reżyser wzywa ich do siebie. Kiedy dziewczyny dotarły na plan Ross z Calumem już tam byli.
- Więc kochani, nie wiem co na początku działo się z Laurą I Rossem ale scena wyszła świetnie! Więc gratuluję wam wszystkim dzisiejszej pracy i mam dla was wszystkich niespodziankę. Wczoraj wieczorem doszła do mnie informacja, że w marcu ruszamy ze zdjęciami do następnego sezonu!
Cała czwórka z początku nie wierzyła własnym uszom ale już po chwili wybuchła powszechna euphoria. Na początku każdy zaprezentował swój taniec radości ale już po chwili wszyscy tkwili w grupowym uścisku.
******************
Witajcie kochani :)  
Przepraszam, znów długo musieliście czekać na rozdział :( w każdym razie macie znów troszkę Raury <3 ale co wyniknie z takich nastrojów? No cóż mam nadzieję, że już niedługo się dowiecie :) Miłego czytania -M

piątek, 13 marca 2015

Rozdział 13

- Uwielbiam tą piosenkę! – wykrzyknęła Laura I pociągnęła swojego partnera na parkiet, a już po chwili wirowali w rytm cudownej ballady.
- Może my też zatańczymy? – zaproponował Ross, posyłając Morgan czarujące spojrzenie.
- Oczywiście. – odpowiedziała wyraźnie rozpromieniona blondynka I para już po chwili również zatraciła się w muzyce. Przetańczyli jeszcze kilka szybszych piosenek ale kiedy z głośników znów popłynęła ballada blondy wpadł na świetny pomysł. Wraz ze swoją partnerką przysunął się bliżej drugiej pary I krzyknął
- Odbijany. – w tym momencie zamienili się z Patrickiem partnerkami I zaczęli bujać się w rytm muzyki.
- Jakim cudem potrafisz grać Ally potrafiąc tak cudownie tańczyć? – zaśmiał się Ross po chwili milczenia.
- Wiesz rozmawiasz z najlepszą aktorką – odparła dziewczyna.
- Nie wiem czy najlepszą ale na pewno najskromniejszą – dogryzł jej chłopak I resztę piosenki przetańczyli już w przyjemnej ciszy. Druga para nie miała tyle szczęścia ponieważ pewna blondynka z początku zdezorientowana zaczęła już planować zemstę.
- Coś partner nie chciał z tobą tańczyć? – zauważył Patrick dogryzając dziewczynie.
- A twoja partnerka też nie wydaje się specjalnie zasmucona tą zmianą – odcięła się Morgan.
- No I powróciła prawdziwa Morgan! Co się dzisiaj z tobą stało, że byłaś tak miła? Powiem szczerze zajmij się aktorstwem bo może tańczyć nie umiesz ale udajesz fantastycznie. – Na te słowa już zupełnie wyprowadzona z równowagi blondynka postanowiła wcielić w życie swój plan. Niezauważalnie przesunęła się w stronę drugiej pary I w momencie kiedy Ross zakręcił brunetką ta delikatnie ją podcięła tak że Laura wylądowała na kelnerze niosącym drinki.
- O boże Laura nic Ci się nie stało? – Morgan jako pierwsza podbiegła do brunetki. – Oj twoja sukienka! Choć pójdziemy do łazienki to ci pomogę. – mówiąc to już ciągnęła zszokowaną dziewczynę w stronę damskiej toalety.
- Morgan zostaw ją! – dziewczyny usłyszały za sobą krzyk Patricka. – Ja jej pomogę, nie jesteś jej potrzebna.
Blondynka zignorowała jego krzyki I zniknęła za drzwiami łazienki. Kiedy już znalazły się za jej drzwiami Laura natychmiast podeszła do umywalki I zaczęła oglądać sukienkę ale odwróciła się czując na sobie spojrzenie koleżanki.
-Dokładnie wiem po co tu przyszłaś. – zaczęła Morgan kiedy Laura wciąż patrzyła na nią pytającym wzrokiem. – Postanowiłaś zrobić wszystko żeby przeszkodzić mi I Ross’owi ale nie uda ci się, już ja to załatwię.
- O czym ty mówisz?
- Zupełnym przypadkiem na nas wpadłaś, prawda? Takim samym zupełnym przypadkiem ja cię popchnęłam. Dużo tych przypadków dzisiaj nie sądzisz? Nie ugrasz nic tutaj. Tylko szkoda mi Patricka, chłopak naprawdę Cię lubi a ty go wykorzystujesz – Morgan mówiła to wszystko patrząc prosto w oczy Laury. Dokładnie wiedziała gdzie zaboli najbardziej, I tym razem nie myliła się w oczach brunetki zaczęły zbierać się łzy. Wybiegła z łazienki I przechodząc tyłem klubu aby nikt jej nie zauważył wybiegła z niego. Na ulicy złapała pierwszą taksówkę I podała adres a kiedy kierowca ruszył wybuchnęła płaczem. Jak ona mogła? Jak śmiała powiedzieć, że wykorzystuje swojego najlepszego przyjaciela a teraz chłopaka? W zasadzie Laura nie wiedziała nawet kim dla siebie byli. Wiedziała, że nie powinna zostawiać go samego w klubie ale nie wytrzymała. Kiedy taksówka zatrzymała się pod jej domem zapłaciła kierowcy I wbiegła do domu. Na szczęście Van nie było a rodzice wciąż byli na wyjeździe więc dziewczyna mogła spokojnie zaszyć się w swoim pokoju. Po szybkim prysznicu I przebraniu w piżamkę, rzuciła się na łóżko I powoli uspakajała. Łzy już przestały płynąć jej z oczu ale dalej czuła się zraniona. Chciała zadzwonić do Patricka I wszystko wyjaśnić ale postanowiła zrobić to rano więc zgasiła światło I już po chwili zmożona ciężkim dniem zasnęła.
Kiedy Morgan sama wróciła do chłopaków obydwaj patrzyli na nią pytającym wzrokiem.
- Laura pojechała do domu bo sukienka okazała się całkowicie zniszczona. – opowiedziała z miną pełną współczucia.
- Nie zaczekała na mnie?
- Nie, złapała taksówkę. Powiedziała, że nie chce żebyś ją oglądał w takim stanie. Ach te zakochane dziewczyny. - Odpowiedziała blondynka podkreślając przedostatnie słowo.
- W takim razie pojadę do niej zobaczyć czy wszystko w porządku. Cześć Ross. – podał rękę chłopakowi – Morgan – kiwną głową dziewczynie jednocześnie dając jej do zrozumienia że nie wierzy w żadne jej słowo.
Kiedy opuścił klub Ross również zaproponował partnerce powrót do domu bo przecież następnego dnia szkoła.
- Świetnie się dzisiaj bawiłam. – odezwała się dziewczyna kiedy stali już pod jej domem.
- Czyli klub był dobrym pomysłem?
- Genialnym.
-Tylko szkoda mi Laury.
-Nic jej nie będzie , to tylko sukienka. – blondynka posłała mu uśmiech.
– To co do zobaczenia niedługo?
- Mam nadzieję. – odpowiedziała entuzjastycznie Morgan I złączyła ich usta. Ross z początku zaskoczony tym gestem po chwili oddał pocałunek. Dziewczyna oderwała się od blondyna I zniknęła za drzwiami domu. Chłopak jeszcze nie do końca świadomy tego co się właśnie stało ruszył do domu. Szybko się umył I przebrał ale kiedy wskoczył do łóżka nie mógł zasnąć. Rozmyślał nad dzisiejszym dniem, nad niespodziewanym pocałunkiem ale też czuł się winny, że nie utrzymał Laury kiedy spadała z podestu. Czemu uciekła z klubu? Laura nie była osobą która ucieka z powodu jakiejś plamy. Obraz brunetki pozostał jeszcze na długo w jego głowie.

Następnego dnia rano Laura biegała po całej szkole szukając Patricka. Znalazła go przed salą do angielskiego.
- Hej, Patrick, musimy pogadać. Słuchaj przepraszam….
- Spokojnie Morgan wszystko nam powiedziała. – przerwał jej chłopak. – wszystko w porządku z sukienką? Czy chodziło o coś innego?
- Nie. Sukienka się zniszczyła I tyle. Przepraszam, że nie powiedziałam że wychodzę. – brunetka odetchnęła na myśl, że Morgan nie wymyśliła gorszego kłamstwa.
- Spokojnie. Chodź do klasy, był już dzwonek.
Obydwoje weszli do klasy ale kiedy tylko Laura zajęła swoje miejsce poczuła jak jej telefon wibruje. Spojrzała na ekran, dostała wiadomość od Rossa.
“Rydel wymyśliła, że może byście z Van wpadły dzisiaj do nas na kolacje. Co ty na to?”
Laura szybko odpisała.
“Ja chętnie ale nie wiem jak z Van”
“Ona się już zgodziła. To widzimy się dzisiaj u nas o 18
Brunetka schowała telefon I wsłuchała się w wykład swojej nauczycielki. Wszystkie lekcje minęły jej stosunkowo szybko, a że tego dnia nie musiała pojawiać się na planie po powrocie do domu zabrała się do odrabiania lekcji. Kiedy skończyła zegar wybijał godzinę 17, co oznaczało jedyne 40 minut na ogarnięcie się przed kolacją. Laura wzięła szybki prysznic I wybrała śliczny zestaw, który natychmiast załżyła. Całość wykończyła naturalnym makijażem I właśnie kiedy skończyła usłyszała krzyk swojej siostry. Zbiegła na dół I zobaczyła swoją siostrę wyglądającą na prawdziwą gwiazdę.
-No, Van. Riker to ma szczęście. – zaśmiała się I przytuliła siostrę.
-Wiem. – uśmiechnęła się starsza I obie ruszyły w stronę domu Lynchów.
Kiedy dziewczyny były już na miejscu drzwi otworzył im najstarszy z rodzeństwa który na widok swojej dziewczyny od razu ją przytulił. Laura dzielnie czekała aż zakochani się rozłączą jednak kiedy się nie doczekała rzuciła krótkie hej, Riker I weszła w głąb domu.
-O Laura, już jesteście! – krzyknął Ross kiedy zobaczył przyjaciółkę. – Choć pokażę ci dom. – Powiedział po czym rozpoczął mini tour po posiadłości. Dziewczyna była pod nie małym wrażeniem ogromnego domu z basenem, salą do nagrań I gigantycznym salonem z przypominającym kinowy ekran telewizorem.
- A jak twoja sukienka? Bo wczoraj tak szybko wybiegłaś… - zagadnął Ross kiedy weszli już do salonu po skończonym zwiedzaniu.
- Dobrze, powinna przetrwać. – uśmiechnęła się brunetka.
- To ty nie byłeś wczoraj z Morgan? – do salonu weszła Rydel, która usłyszała końcówkę rozmowy.
- Wpadliśmy na siebie przypadkiem w klubie. – odpowiedziała Laura.
- Ach, wszystko jasne. W ogóle cześć kochana! – blondynka podbiegła I uściskała młodszą.
- Też miło cię widzieć Rydel.
- Musimy się zdecydowanie częściej widywać! W niedzielę idziemy na zakupy. Co ty na to?
- Zawsze!
- To super. A teraz siadamy do stołu, spaghetti stygnie.
Podczas posiłku wszyscy non stop się śmiali, głównie przez niesamowite kłótnie pomiędzy Rockym I Ellingtonem, który również dołączył do grona gości.
-Co powiecie na to żeby zagrać w butelkę? Lepiej się poznamy I w ogóle. – zaproponował Rocky
- Świetny pomysł. Siadajcie w kole, ja pójdę po butelkę. – zaoferowała Rydel.
Wszyscy usiedli w ogromnym kole a kiedy wróciła blondynka rozpoczęli grę. Zaczęło się od standardwych pytań. Rocky musiał wyznać jedną ze swoich tajemnic, Riker przyznać się ile miał dziewczyn przed Van. Posypało się kilka wyznań, które niewątpliwie zmieniły spojrzenie na świat co poniektórych ale jak wiadomo nie ma nic lepszego niż gra na wyzwania a pierwszym nieszczęśliwcem okazał się Riker. Zaszczyt wymyślania zadania przypadł Rossowi którego chytra mina nie zapowiadała nic dobrego.
-Do końca wieczoru nie możesz mieć żadnej styczności z Van. Nie przytulasz jej, nie całujesz I trzymasz się przynajmniej 2 metry od niej. – wyrecytował młody.
- Chyba cię coś boli. Ma ktoś inne zadanie? – spytał z nadzieją starszy?
-Przykro mi bracie zasady to zasady. – odparła Rydel. – zapraszamy na drugi konie pokoju. – wskazała bratu przeciwny kierunek niż ten by chciał.
- Jak na ciebie wypadnie młody to pogadamy. – zagroził Riker I zakręcił butelką. Mówiąc w skrócie to nie był dzień Rossa gdyż to ona miał zaszczyt zostać wylosowanym.
-Van masz jakiś pomysł? – spytał starszy swoją dziewczynę?
- Mam genialny, chodź to ci powiem.
- Niestety tak mi przykro ale Rik nie może do ciebie podejść. – odezwał się Ross z udawanym przejęciem.
- Nic nie szkodzi ja chyba wiem co ona chciała powiedzieć. No więc bracie zbliż się proszę do Laury I pocałuj ją. I mowa tutaj nie o cmoknięciu ale o prawdziwym pocałunku, trwającym powiedzmy 10 sekund.
- Co? – Ross jeszcze przez chwilę pozostawał w lekkim szoku.
- Wybacz brat zasady to zasady. – odciął się starszy blondyn. – Przykro mi Lau, że cię w to wplątuje ale no wiesz sam się prosił.
Brunetka ani drgnęła, była tak zaskoczona, że nie wiedziała co ma ze sobą zrobić.
- Dajesz Ross bo czas leci. – ponaglił brata Rocky.
Blondyn podszedł do przyjaciółki I popatrzył na nią przepraszającym wzrokiem. Ona natomiast siedziała jak wryta nie pokazując żadnych emocji.
Ross delikatnie I niepewnie musną usta brunetki ale kiedy poczuł jej przyzwolenie już zdecydowanie wbił się w jej usta. Dziewczyna też z początku z wahaniem oddała pocałunek. Dla żadnego nie był on pierwszym ale było w nim coś czego do tej pory nie czuli. Uczucia, które towarzyszyły blondynowi kiedy wczoraj wieczorem żegnał się z Morgan były niczym w porównaniu z tymi, które dała mu brunetka. Laura z kolei nie wiedziała co się dzieje w jej umyśle, z jednej strony była wściekła na Rikera I Vanessę za taki pomysł, czuła się winna, że zdradza Patricka ale z drugiej musiała przyznać, że Ross niesamowicie całuje. Oboje zatracili się w pocałunku, a żadne nie chciało tego przerywać. Był on tak prawdziwy pomimo, że był jedynie zadaniem, tak słodki, że z każdą chwilą pragnęli więcej. Oderwali się od siebie dopiero kiedy zabrakło im tchu. Laura nie wiedziała kiedy ciało blondyna znalazło się tak blisko niej ani czemu wciąż stykają się czołami ale nie potrafiła oderwać swoich oczu od oczu Rossa. Chłopak czuł się podobnie z tą różnicą że nie czuł się zmieszany. Zaczął wszystko rozumieć, czemu pomimo świetnej zabawy z blondynką nie mógł zasnąć myśląc o brunetce, czemu robił wszystko żeby zobaczyć błysk radości w tych pięknych czekoladowych oczach I wreszcie czemu zawsze kiedy była blisko nie potrafił opanować chęci wzięcia jej w ramiona nie dając jej możliwości ucieczki.
- No, no kochani powiem wam, że to było najdłuższe 10 sekund mojego życia. – Na głos Rikera obydwoje odskoczyli od siebie jak oparzeni, zupełni zapomnieli, że wciąż siedzą w kółku z resztą rodziny Rossa I Van.
- Riker, masz coś nie tak z zegarkiem – odezwał się Rocky wpatrując się w stoper na swojej komórce – według mnie minęło ponad 40 sekund. – spojrzał na starszego blondyna ale kiedy ten spiorunował go wzrokiem brunet zaczął kojarzyć fakty.
- Wiecie jak chcieliście pobyć sami wystarczyło powiedzieć. – zaśmiała się Van, szturchając przy tym swoją siostrę.
- Błagam cię Van – odezwała się już zupełnie świadoma Laura.
- Ja tylko mówię co widzę. – odpowiedziała jej siostra
- Sama wymyśliłaś to zadanie, a poza tym to się nazywa aktorstwo, serdecznie polecam, prawda Ross?
- Tak, aktorstwo… - odparł bez entuzjazmu Ross. Laura nawet nie miała świadomości, że tym krótkim zdaniem rozerwała serce blondyna na kawałki. Teraz to on czuł się winny, że poczuł coś do swojej najlepszej przyjaciółki.
- Dobra, jak chcecie ja tylko mówię, że nie słyszeliście nawet kiedy przestałem liczyć – wtrącił się znów starszy blondyn.
- Widzisz, jak byś nie przestał to by nie było problemu – Laura sama nie wiedziała czemu aż tak się broni ale spanikowała, czuła się przyłapana na gorącym uczynku więc wykorzystywała swoje zdolności aktorskie jako maskę. – dobra kto kręci?
- Kolej Rossa – gra toczyła się dalej w najlepsze ale pewna dwójka zdecydowanie straciła ochotę na dalszą zabawę.
- Nie obrazicie się jak się położę co? Kręcimy jutro rano I muszę wcześnie wstać a już 11 – odezwał się nagle Ross.
- O boże już tak późno? – zerwała się starsza brunetka. – Jutro rano wracają rodzice, Laura musimy lecieć. – Obie dziewczyny poderwały się I zaczęły zbierać do wyjścia.
- Zaczekajcie, odwiozę was, nie ma sensu żebyście o tej porze same szły. – zaoferował Riker I wyruszył w poszukiwaniu kluczyków.
- To 10 min drogi, nic nam nie będzie. – zaprotestowała Vanessa
- Mowy nie ma czekajcie już idziemy.
Dziewczyny zaczęły się ze wszystkim żegnać ale tuż przed wyjściem Laura zauważyła, że Ross musiał się wymknąć z pokoju już jakiś czas temu bo nie było go przy pożegnaniu. Trochę ją ten fakt uspokoił bo uniknęli niezręcznego momentu jednak dziewczyna bała się, że ten wieczór może znacząco wpłynąć na ich relację. Nie myliła się....

*************
Witajcie kochani :)
Jak pewnie zauważyliście rozdział jest sporo dłuższy od dotychczasowych, a to w ramach rekompensaty za moją nieobecność. Niestety nie daję rady pisać często więc nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział ale mam nadzieję, że już niedługo. Powiem wam szczerze, że komentarze bardzo mnie motywują nawet krótkie "spoko" jest istotne bo wiem, że ktoś czyta także zapraszam do komentowania <3 i do napisania kochani

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 12

*Narrator*

Laura już od 3 godzin biegała po pokoju szykując się na wyjście z Patrickiem. Wieczorem umówili się jeszcze, że pójdą do restauracji a potem do kina więc brunetka całą noc nie spała zastanawiając się jak ma się ubrać I rozmyślając nad całym poprzednim dniem. Cieszyła się na spotkanie  z Patriciem, bo tak dawno nie mieli dla siebie czasu, a tak bardzo się z a sobą stęsknili. Zastanawiała się co ona sama tak naprawdę czuje do bruneta. Byli przyjaciółmi od bardzo dawna ale on przez cały czas jej się podobał. Nigdy nie miała odwagi się do tego przyznać, więc kiedy wczoraj zaprosił ją na randkę skakała z radości jak pięciolatka. Zbliżała się umówiona godzina a ona wciąż nie była gotowa, biegała po całym pokoju kompletując strój. Jednocześnie kręciła włosy I kończyła delikatny makijaż.Wszytko razem zajęło jej ponad 3 godziny ale była w pełni zadowolona z efektu. Właśnie pakowała telefon do torebki, kiedy usłyszała pukanie do drzwi.

W tym samym czasie Ross przygotowywał się na swoją randkę z Morgan. Nie był do końca pewny czy to randka czy zwykłe przyjacielskie spotkanie więc wybrał zwykłą białą koszulkę, jeansy I czarną skórzaną kurtkę. Wziął kluczyki I ruszył w stronę domu blondynki. Droga zajęła mu zaledwie 10 minut, I nawet nie zauważył kiedy zaparkował pod domem Morgan. Drzwi otworzyła mu uśmiechnięta blondynka.
- Hej, prześlicznie wyglądasz. – przywitał się blondyn I cmoknął dziewczynę w policzek.
- Ty też niczego sobie. – odpowiedziała lustrując dokładnie chłopaka.
- To co idziemy?
- A powiesz mi gdzie mnie zabierasz?
- Niespodzianka. – Ross z uśmiechem podszedł do samochodu I otworzył drzwi żeby wpuścić Morgan, a następnie sam wsiadł za kierownicę I ruszył. Podczas jazdy, która zajęła im zaledwie 20 minut rozmawiali o wszystkim I o niczym. Opowiadali sobie historię, które zdarzyły się odkąd ostatnio się widzieli, Ross opowiadał o swoim rodzeństwie I serialu, a Morgan o teledyskach, które kręci I szkole.
- Czyli jesteś w klasie z Laurą? – spytał blondyn kiedy dziewczyna wspomniała o szkole.
- Tak, już drugi rok.
- Ma teraz dziewczyna masę pracy. Podziwiam ją za to jak łączy serial ze szkołą, nauką I tym wszystkim.
- Tak, jest niesamowita. – blondynce nie za bardzo przypadł do gustu temat Laury, której szczerze nienawidziła ale doskonale wiedziała, że brunetka przyjaźni się z Rossem więc posłała mu tylko perfekcyjnie dopracowany sztuczny uśmiech. – Daleko jeszcze? – spytała chcąc zmienić temat.
- Nie, to tutaj. – w tym momencie wjechali na niewielki parking przed klubem na plaży. Kiedy zaparkowali I weszli do środka Ross podszedł do kelnerki zapewne pytając o ich stolik a blondynka zaczęła rozglądać się po klubie. Był prześliczny zwłaszcza, że zbliżał się zachód słońca I niebo zaczynało zmieniać kolor. Stoliki były ustawione na deskach posypanych piaskiem przechodzących w plażę, tak że wystarczyło wstać od stolika I przejść kilka kroków, żeby znaleźć się po kostki w wodzie. Na wprost znjdował się bar ze słomianym dachem, a pomiędzy palmami otaczającymi klub rozciągnięto lampki, które ze względu na nadchodzący zmrok zostały już zapalone. Na samym środku stał niewysoki podest przeznaczony zapewne do koncertów ale tego wieczoru znajdowały się na nim tańczące pary. Wszędzie rozchodził się zapach owocowych koktajli zmieszany ze słonym morskim powietrzem, czuło się również delikatny powiew wiatru, przyjemny po upalnym dniu. Dziewczyna stała oczarowana klubem kiedy poczuła jak ktoś oplata ręce wokół jej talii. Tym ktosiem okazał się oczywiście Ross.
- Podoba Ci się? – spytał stając obok blondynki
- Jest cudowny! Jak znalazłeś to miejsce?
- Byłem tu kilka razy z moim rodzeństwem. Dzisiaj jest wieczór taneczny więc pomyślałem, że to coś w sam raz dla ciebie.
- Jesteś niesamowity. Dziękuje. – na te słowa dziewczyna przytuliła blondyna I ruszyli w stronę ich stolika. Był położony pomiędzy barem a parkietem więc para po zamówiemiu koktajli od razu udała się tańczyć.

Laura zeszła otworzyć drzwi a jej oczom ukazał się wysoki brunet.
- Patrick! – krzyknęła brunetka I rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Też się cieszę, że cię widzę. – zaśmiał się I przytulił Laurę. – To co? Gotowa?
- Jasne, wezmę tylko torebkę I możemy iść. – mówiąc to brunetka pobiegła szybko do swojego pokoju gdzie chwyciła swoją torebkę, buty na obcasie I przejrzała się po raz ostatni w lustrze. – Możemy iść. – stanęła gotowa przed brunetem I ruszyli do samochodu.
- Opowiadaj jak tam u ciebie. Tak dawno się  ie widzieliśmy. Zaczęła Laura po chwili milczenia.
- U mnie? To ty opowiadaj! Nawet się nie chwalisz jak tam serial. Podobno już kończycie.
- Niestety. Ale prawdopodobnie będzie drugi sezon. – na samą myśl dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Czyli dalej nie będziesz miała dla nas czasu?
- Nie, teraz będę miała przerwę I mam nadzieję, że nadgonię szkołę ale zmieniam rozkład dnia I popołudnia są dla przyjaciół.
- No to to ja rozumiem. – zaśmiał się chłopak. Dalsza droga upłynęła im w miłej atmosferze. Co chwila wybuchali śmiechem, czuli się świetnie w swoim towarzystwie. Przecież przyjaźnili się od wielu lat.
- Gdzie my jesteśmy? Nie mieliśmy jechać do restauracji? – zapytała zdziwiona brunetka kiedy Patrick zaparkował przy plaży.
- Stwierdziłem, że jest taki piękny wieczór, że nie ma sensu siedzieć w kinie więc zarezerwowałem nam stolik w klubie na plaży.
-Tu jest prześlicznie. – stwierdziła dziewczyna kiedy weszli do środka I usiedli przy swoim stoliku.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. – uśmiechnął się brunet. – A poza tym dzisiaj jest wieczór taneczny, a ty musisz sobie przypomnieć jak się tańczy. – zaśmiał się I spojrzał na Laurę.
- Jak śmiesz twierdzić, że zapomniałam jak się tańczy? – spytała brunetka udając obrażoną.
- No wiesz, Ally nie umie tańczyć I tak myślę, że ona ci się udziela.
- Chciałbyś. – zaśmiała się brunetka
- Udowodnij.
- Dobrze. -  brunetka wstała I pociągnęła za sobą chłopaka wchodząc na parkiet. Akurat zaczęła się nowa piosenka I oboje zaczęli tańczyć. Partick patrzył z podziwem na ruch Laury, które z pewnością nie przypominały Ally. Brunetka tańczyła jak prawdziwa tancerka więc chłopak aby nie wyjść na gorszego szybko do niej dołączył. Wirowali na parkiecie już dobre 15 minut kiedy chłopak zakręcił Laurą tak, że ta potknęła się o coś I niechcący wpadła na inną parę.
Patrick szybko podszedł I pomógł wstać jej z ziemi.
- Strasznie przepraszam to był wypadek. – zaczęła dziewczyna I chciała jeszcze coś powiedzieć ale przerwał jej znajomy głos.
- Laura? – brunetka podniosła głowę I nie kryła zdziwienia.
- Ross? – dziewczyna podeszła I przytuliła przyjaciela na powitanie. Ale sekundę później uśmiech zszedł z jej twarzy ustępując miejsca zdziwieniu, kiedy zobaczyła kto jest partnerką blondyna. – Morgan?
- Cześć Lauruś! – wykrzyknęła blondynka a brunetkę zupełnie wmurowało w podest I pewnie by upadła gdyby nie Patrick, który stał tuż za nią. Lauruś? Od kiedy Lauruś a nie Marano? – Hej. – odpowiedziała niepewnie I spojrzała zdezorientowana na bruneta, który był w nie mniejszym szoku niż ona.
- O I Patrick! – tym razem blondynka przytuliła chłopaka I wróciła do Rossa. – zawsze wiedziałam, że między wami coś jest. – powiedziała radośnie I wtuliła się w bok blondyna, który objął ją ręką.
Laura cofnęła się o krok I stanęła obok swojego partnera. Cała sytuacja z Morgan mocno ją zdziwiła ale, że z natury nie lubiła się kłócić nie dawała nic po sobie poznać.
- Może usiądziemy wszyscy razem? – zaproponował Ross po chwili niezręcznej ciszy, która nastała przez zdziwienie Laury I Patricka.
- Tak jasne. – odpowiedział Patrick widząc, że Laura nie kontaktuje jeszcze w pełni. Zeszli z parkietu I złączyli dwa stoliki. Dopiero kiedy dostali zamówione wcześniej koktajle brunetka wróciła w pełni do siebie. Po chwili Morgan wdała się w żywą dyskusję z Patrickiem na temat jakiegoś szkolnego zadania, a Laura zauważyła, że Ross się jej przygląda.
- Czemu tak na mnie patrzysz? – spytała niepewnie brunetka.

- Bo ślicznie wyglądasz. – odpowiedział chłopak I posłał jej szeroki uśmiech. Laura zarumieniła się na ten komplement ale poczuła na sobie czyjś wzrok I odwróciła się. Zobaczyła jak Morgan piorunuje ją wzrokiem. Wszystko stało się jasne, a Laura miała niejasne wrażenie, że ten wieczór może nie być najprzyjemniejszym w jej życiu.

*********** 
Hej kochani :)
Dzisiaj nowy rozdzialik! Najgorsze obawy Laury stają się rzeczywistością! Co z tego wyniknie? Czemu Morgan jest nagle kochana i miła? Wszystkiego się dowiecie, a tymczasem życzę miłego czytania! I do napisania <3