raura

raura
auslly / raura

piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 11

Narrator
Mówi się że czas szybko płynie. Mówi się, że ciągnie się w nieskończoność kiedy chcemy aby wreszcie nadszedł koniec, a ucieka kiedy marzymy żeby chwila trwała. Przekonali się o tym również nasi bohaterowie. Ilość scenariuszy do nauczenia się na stoliku nocnym Laury malała z dnia na dzień, rosła natomiast sterta książek szkolnych I prac domowych, które stopniowo zapełniły całe biurko. Codzienne bieganie ze szkoły na plan I uczenie się roli pod ławką, bo wieczorem nie było czasu dawało się brunetce we znaki. Laura kochała szkołę ale od wakacji to serial stał się dla niej naprawdę ważny. Pozwolił jej robić to co na prawdę kochała czyli grać I śpiewać. Raini, Calum I Ross stali się rodziną I nawet udało jej się uniknąć śmierci z rąk blondyna za zabieranie sobót. Okazało się, że o ile zgodzi się żeby sobotnie popołudnia były czasem tylko dla czwórki przyjaciół nikt nie będzie miał jej tego za złe. Teraz właśnie nadszedł ten moment. Kręcenie na ten tydzień dobiegło końca, a cała paczka zmierzała właśnie do pobliskiej pizzeri, żeby odpocząć I zjeść coś innego niż kanapki czy dziwnie wyglądające stołówkowe coś.
- Wiecie, że zostały już tylko 4 odcinki? – zapytała Raini kiedy wchodzili już do restauracji.
- Faktycznie, to już najwyżej 2 tygodnie. – Ross spojrzał ze smutkiem na przyjaciół.
- Założę się, że będzie 2 sezon. – Laura pocieszyła swojego przyjaciela.
- Skąd ta pewność? – spytał blondyn.
- Bo byłoby mi zbyt lekko gdybym miała tylko szkołę. 100%, że dołożą mi dodatkowe zajęcie. – Odpowiedziała brunetka śmiertelnie poważnie i spojrzała na twarze przyjaciół. Nie minęła sekunda a wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem. – Hej, mówię serio. A po za tym wyobrażacie sobie koniec Austina I Ally , którzy nie są super gwiazdami, Ally z lękiem przed sceną?  Ten show po prostu ni może się tak skończyć.
- Pewnie masz racje. – przyznała Raini
- Dzień dobry co państwu po…. Laura? – do stolika podszedł wysoki brunet. Jak można się domyślić, kelner.
- Patrick!? – wykrzyknęła brunetka I wstała z krzesła, żeby przytulić przyjaciela. – Nie wiedziałam, że tu pracujesz?
- Bo zacząłem dopiero niedawno, jakoś pod koniec wakacji.
- Wszystko jasne. – Laura uśmiechnęła się do bruneta ale usłyszała za sobą znaczące chrząknięcie. – Oj no tak! Patrick, poznaj Raini, Rossa I Caluma, kochani to jest Patrick mój najlepszy przyjaciel od czasów podstawówki.
- Miło was poznać. – brunet podał rękę każdemu po kolei.
- Może do nas dołączysz? – zaproponowała Raini.
- Chętnie, ale kończę zmianę dopiero za godzinę.
- Mieliśmy  w planach iść potem na kręgle może pójdziesz z nami? – dodała Laura.
- Jasne, a teraz co wam podać? – Złożyli swoje zamówienie a Patrick poszedł do kuchni.
- Lau nie chwaliłaś się, że znasz takie ciacho! – zaczęła Raini kiedy chłopak zniknął z pola widzenia.
- No wiem przystojny jest. – zaśmiała się brunetka. – Jeszcze w podstawówce się w nim podkochiwałam.
Dziewczyny kontynuowały swoją rozmowę na temat Patricka a Ross z Calumem rozprawiali o swoich sprawach. Po 10 minutach dostali Pizze, a zanim się zorientowali minęła godzina I wraz z przyjacielem Laury wyszli z restauracji I skierowali się w stronę kręgielni.
- To Patrick, opowiedz nam coś o sobie. – zagadnął Ross, kiedy weszli do budynku.
- Jest zemną w klasie, I jest niesamowitym sportowcem. – odpowiedziała brunetka
- Serio? W co grasz?
- Jestem w szkolnej drużynie koszykówki ale lubię też piłkę nożną. A wy?
Hokej na lodzie. – odpowiedział Ross. – Gramy z rodzeństwem zawsze kiedy jesteśmy w Colorado, albo oglądamy mecze I robimy zakłady.
- To ile ty masz tego rodzeństwa?
- Jedną siostrę I trzech braci. Stąd też nazwa naszego zespołu R5.
-Masz własny zespół? Lura nic mi nie opowiadałaś, że masz takich przyjaciół!
- Jakoś nie było okazji, tyle nauki.
- Nawet się z nami ostatnio nie spotykasz. Tęsknimy za tobą. Zwłaszcza ja. – przy ostatnim zdaniu Patrick ściszył głos I spuścił głowę.
- Zaraz kończymy pierwszy sezon I będę miała dla was mnóstwo czasu obiecuję. A teraz chodźcie grać!
Wszyscy wzięli buty do kręgli I zaczęli przygotowywać tor, żeby móc zacząć grę. Jako pierwszy rzucał Ross, który oczywiście popisując się przed wszystkimi zbił wszystkie kręgle przy pierwszym uderzeniu. Po nim przyszła kolej na Raini, która też radziła sobie całkiem nieźle. Następna w kolejności była Laura, jednak po pierwszym uderzeniu można było powiedzieć, że dziewczyna nie radzi sobie najlepiej.
- Choć pokarzę Ci jak to się robi. – odezwał się Patrick I podszedł do brunetki. Stanął za nią I delikatnie poprowadził jej rękę w stronę kręgli. Lau na całym ciele czuła dotyk przyjaciela, ale czuła się tak bezpiecznie, że dała się prowadzić.
- Stary, co ty myślisz o tym całym Patricku? – zagadnął Ross kiedy dwójka brunetów dalej zajmowała się rzucaniem.
- Wydaje się spoko gość, a czemu pytasz? – odpowiedział Calum I spojrzał na przyjaciela.
- Za dużo sobie pozwala z Lau.
- Chyba nie jesteś zazdrosny?
- No co ty! Tylko jest moją przyjaciółką I mi na niej zależy. A on nie wydaje się godny zaufania.
- To jej przyjaciel od podstawówki, pamiętasz?
- No niby tak ale wiesz, ludzie się zmieniają…
- Wiesz co, ty naprawdę jesteś zazdrosny!
- Przecież Ci mówią, że nie. Zresztą spotkałem wczoraj taką dziewczynę…
- I dopiero teraz mi mówisz? Stary, opowiadaj!
- W zasadzie chodzi o to, że spotkaliśmy się “po latach”. Wpadłem na nią zupełnie przypadkowo, I z początki jej nie poznałem. Znaliśmy się jak mieliśmy po 9 lat. Zagraliśmy razem w filmie.
- Czekaj, czekaj czy to nie ten film gdzie wy….
- Tak, w każdym razie niezła z niej laska. No I tak pogadaliśmy trochę I umówiłem się z nią.
- Nie, no to gratuluje!Musisz pokazać mi jej zdjęcie.
- Dobra, pokaże ci później. Zrobię jej jutro na naszej randce.
- Calum! Twoja kolej! – rozmowę chłopaków przerwał krzyk Laury, która właśnie skończyła.
Przez następne dwie godziny cała piątka świetnie się bawiła, a gra Laury dzięki kilku lekcjom Patricka znacznie się poprawiła. Kiedy skończył się czas zaczęli się zbierać. Calum uciekł jako pierwszy mówiąc, że mama robi spaghetti na obiad, a zaraz po nim Ross tłumacząc się próbą zespołu. Patrick zaproponował, ze odprowadzi brunetkę do domu więc pożegnali się z Raini I każdy ruszył w swoją stronę.
- Masz bardzo fajnych przyjaciół. – stwierdził Patrick po chwili milczenia.
- Tak, są niesamowici, jak taka moja druga rodzina.
- A czy Ross przypadkiem nie zna naszej Morgan?
- Tak, niestety ona przypomniała mi o tym już jakieś sto razy a do szkoły chodźmy dopiero nie cały miesiąc!
- Zawsze taka była. Po prostu trzeba ją ignorować. Przecież nie zacznie się teraz spotykać, a dopóki łączy go z nią tylko ten głupi film a wy jesteście przyjaciółmi masz nad tym kontrole. –na te słowa brunetka lekko się uśmiechnęła, może Patrick ma rację, przecież Morgan znała Rossa tak dawno temu I co prawda bredziła coś o tym, że muszą się spotkać to przecież nie ma nawet jego numeru.
- Pewnie masz racje. Jak ty to robisz, że zawsze umiesz poprawić mi humor?
- Moje ukryte zdolności. Musimy częściej spędzać razem czas, żebym mógł częściej poprawiać Ci humor. Może spotkamy się jutro, wiesz tylko ty I ja…
- Masz na myśli randkę? – spytała dla pewności.
- Znaczy jeśli masz ochotę, bo wiesz możemy tak po prostu…

- Bardzo chętnie. – przerwała mu brunetka. – To co do zobaczenia jutro. – pożegnała się z brunetem całusem w policzek I weszła do domu.

*************
Witajcie kochani, przepraszam, że nie było mnie przez miesiąc ale teraz postaram się częściej dodawać rozdziały :) Miłego czytania i do napisania <3