raura

raura
auslly / raura

wtorek, 14 października 2014

Rozdział 7

“- Wam internet odcieli czy co? – Riker pokazał nam kolejne zdjęcie.
- Ale kiedy oni to….? – ja już nic nie mogę pojąć
- To było wczoraj, ale ulica był pusta…
- Już wiemy czemu to Laura poszła tym razem z tobą po instrumenty a nie ktoś z nas jak zwykle… “

*Laura*
- Nie to nie tak. My po prostu rozmawialiśmy… - próbowałam jakoś wybrnąć
- No I się okazało, że Lau nie umie pływać na desce i obiecałem ją nauczyć i jakoś tak się przytuliliśmy.
- Dokładnie jako przyjaciele.
- Dobra, dobra przecież wam wierzymy. Tylko mówię, że następnym razem tak łatwo nie będzie bo już jesteście Raurą. – dodał Riker śmiejąc się.
- Skończymy tą rozmowę jutro bo zaraz padnę ze zmęczenia I Rydel kazała mi być w domu 10 minut temu, chodź Riker. – Ross zaczął już na prawdę opadać z sił.
- No tak Rydel…. To do zobaczenia jutro Van. – Riker cmoknął moją siostrę w policzek, a ja przytuliłam blondynów i ruszyliśmy każdy do swojego domu.

Następny dzień

Z samego rana obudził mnie nieziemski zapach naleśników dochodzący z dołu. Niewiele myśląc przebrałam się szybko w szorty, bluzkę na ramiączkach i zbiegłam na dół.
- Dzień dobry V… - spodziewałam się ujrzeć moją siostrę ale zamiast niej przy kuchni stał pewien brązowooki blondyn.
- Ross? Co ty tutaj robisz o tej porze?
- Riker zniknął z domu o świcie więc doszedłem do wniosku, że masz wolną chatę. – Mój przyjaciel uśmiechnął się rozbrajająco i podał mi talerz parujących naleśników. Szybko zjedliśmy śniadanie gadając o wszystkim I o niczym, po posiłku pobiegłam założyć kostium i Ruszyliśmy na plażę na kolejną lekcję.
- Hej, zapamiętałaś wszystko. Jak? – Ross nie mógł wyjść z podziwu dla moich “umiejętności”.
- Mam najlepszego nauczyciela.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę. – Blondyn zaczął się kłaniać na wszystkie strony.
- Mam tylko jedno pytanie. Mieszkamy 2 min od plaży a musieliśmy jechać samochodem na inną oddaloną o 50 km?
- A powiedz mi widzisz tu jakichś ludzi dookoła? – Faktycznie miejsce, w którym się znajdowaliśmy było małą zatoczką z malutką plażą ale absolutnie bez żywej duszy.
- Nie, ale nie rozumiem co ludzie mają do tego?
- Po wczoraj miałem dość ukrywania się i noszenia bluzy przy prawie 40 stopniach więc w nocy trochę poszperałem i znalazłem to miejsce.
- To genialne ale że ludzie nie wiedzą o takim miejscu? Tu jest cudownie.
- Wiem. Dobra, dosyć gadania czas na lekcję.
Przez następną godzinę Ross pokazywał mi przeróżne ułożenia nóg i rąk aby utrzymać się na desce ale po tym czasie ku mojemu zdziwieniu wyjął z samochodu drugą deskę.
- Skąd wiedziałeś, że się przyda?
- Jak to sama ujęłaś masz najlepszego nauczyciela. Przeczucie. – Powiedział podając mi deskę i ciągnąc mnie do wody.
Na początku nie mogłam ustać bo ciągle się ześlizgiwałam, a ten głupek tylko się ze mnie śmiał ale po jakimś czasie powoli, bardzo po woli, zaczęłam łapać o co chodzi. Surfowaliśmy tak długo, że zaczynało się już robić chłodno więc postanowiliśmy wyjść z wody. Tym razem siedzieliśmy na plaży zaledwie pół godziny, wystarczająco by wyschnąć I ruszyliśmy w drogę powrotną. W samochodzie Ross włączył muzykę a ja podziwiałam widoki za oknem. Nie minęło 10 min jak odpłynęłam w krainę morfeusza.

*Ross*
Jak tylko ruszyliśmy Lau zasnęła tak mocnym snem, a przy tym wyglądała tak uroczo, że kiedy dotarliśmy na miejsce nie miałem serca jej budzić. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju po czym pojechałem do siebie.
W podobny sposób minęła nam reszta tygodnia. Codziennie rano jechaliśmy na odludną plażę i surfowaliśmy. Brunetka była w tym coraz lepsza ale w końcu jak mogłoby być inaczej przy takim nauczycielu? Nauczyliśmy się zabierać ze sobą jedzenie, tak więc każda lekcja kończyła się piknikiem a wieczorkiem wracaliśmy do domu.

*Laura*
To już ostatni dzień. Tydzień wolnego minął jak z bicza strzelił a jutro musimy wracać na plan. Mówiąc szczerze jestem podekscytowana bo uwielbiam grać I właśnie dostaliśmy nowy scenariusz. Teraz siedzimy sobie z moim nauczycielem i kończąc piknik uczymy się nowych roli.
- Dosyć tego, siedzimy już tak godzinę nad tekstem a to w końcu nasz ostatni dzień! – mój towarzysz zaczął się po woli denerwować. Tak, bardzo nie lubi ja odrwa się go od deski.
- Musimy to jutro zagrać geniuszu.
- Co za problem? Chyba mi nie powiesz, że jeszcze go nie znasz?
- Czuję tu jakieś wyzwanie?
- Oczywiście! Kto pierwszy do wody! – Nie zdążył nawet skończyć zdania bo zerwał się i pędem pobiegł w stronę oceanu. Ruszyłam za nim ale był dla mnie za szybki. Kiedy wpadłam do wody Ross chwycił mnie w talii i zaniósł an tak głęboką wodę, że sam ledwo miał grunt.
- Nie ! proszę puść mnie! – dobrze, że plaża była pusta bo darłam się na całe gardło.
- Proszę bardzo! – I w tym momencie pożałowałam doboru słów. Chlupnęłam do wody oczywiście nie nabrawszy wcześniej powietrza. “Dzięki Ross”. Korzystając z okazji, że mój kumpel wrzucając mnie ochlapał sobie oczy postanowiłam dać mu nauczkę.

*Ross*
Kiedy już otarłem oczy spodziewałem się zobaczyć Lau przede mną ale o dziwo nie było jej. Zacząłem się rozglądać dookoła ale nigdzie nie zauważyłem śladu brunetki zacząłem nurkować ale tam też jej nie było.
- Bardzo śmieszne Lau! Tak możesz już wyjść! – zacząłem się naprawdę denerwować. Minęły już ze 3 min ciągnące się w wieczność. Kiedy wynurzyłem się po raz kolejny Zobaczyłem przed sobą dziewczynę. W pierwszej chwili odetchnąłem z ulgą myśląc, że się ze mnie nabija ale zobaczyłem, że na prawdę się krztusi. Podpłynąłem do niej najszybciej jak mogłem ale kiedy tylko ją złapałem upadła bezwładnie w moje ramiona. Następne chwile minęły tak szybko kiedy wyszedłem na brzeg I zacząłem cucić brunetkę.
- To nie jest śmieszne! No błagam! Lau! Laura! – ale dziewczyna ani drgnęła. Zacząłem robić jej sztuczne oddychanie i na całe szczęście po 3 razach otworzyła oczy I zaczęła się krztusić.
- Boże, nic ci nie jest? Co się stało?
- Nie za bardzo wiem. Pamiętam tylko, że wrzuciłeś mnie do wody, a ja chciałam zrobić ci żart i się nie wynurzyłam ale jakoś tak nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i dalej już nic nie pamiętam.
- Nieźle mnie przestraszyłaś. Choć zawieziemy cie do lekarza.
- Nie, Ross nic mi nie jest.
- Jesteś tego pewna? Nie darowałbym sobie jakby coś ci się stało.
- Spokojnie, nic mi nie jest.
- Ok. Koniec na dzisiaj jedziemy do domu.

Już po 40 minutach odprowadziłem moją kumpelę I sam pojechałem do domu w końcu czeka nas jutro długi dzień na planie.

******************************
Kochani, strasznie was przepraszam, że tak długo to trwało. Obiecuję, że postaram się wstawiać posty częściej! A tymczasem miłego czytania! ;)